środa, 18 lutego 2015

3 "Śnieżne Konwalie" - Zielona Góra (BnO - 50km)


Rok temu był to mój debiut na "pięćdziesiątce" a w tym roku chciałem tylko skończyć zawody w lepszym czasie i na lepszym miejscu ale od początku, miejsce jak rok temu to samo, tereny te same ale za to nowa super mapa dla prawie całego odcinka bno na trasie TP25! jak i dla trasy T50.



Start wspólny i choć po nim jakoś się wszyscy rozdzieliliśmy w tłumie biegnących to w drodze do 1PK
gdzie rozdawano mapy do bno a znajdującego się tak jak myślałem na Górce Wilkanowskiej  spotkaliśmy się w końcu wszyscy z Tomkiem i Wojtkiem by razem biec dalej, Paweł postanowił wybrać odwrotny wariant zaliczania punktów.



Warto odnotować pewną bardzo ciekawą rzecz a właściwie pewnego rodzaju monument jaki znajduje się na Kosowej Górze a jest nim wieża o której można poczytać poniżej a jest to swego rodzaju ciekawostka tych okolic.


http://www.ferajna.eu/system/files/IMG_4889.JPG

Pierwszy z naszej ekipy po mapę zgłosił się oczywiście Krzychu ale On postanowił wybrać trasę TP25 i musiał cisną od początku co dało mu dobre miejsce ale za to za karę musiał na nas potem czekać :). Stawka się już mocno rozciągnęła a my spokojnie razem z Tomkiem i Wojtkiem odbiliśmy na nasz zaplanowany wariant obskoczenia północnej części mapy poczynając od "jagodowych wzgórz" i PK22 przez PK15 który trochę przestrzeliliśmy nie zauważając ścieżki, potem PK14 ale już spokojnie główną ścieżką i już przy kolejnym PK12 nasze zdania się podzieliły, ja śmigałem przez dołki a Tomek z Wojtkiem chcieli iść drogą ale w końcu się skusili i podążyli za mną by za chwilę idealnie wejść w odpowiedni dołek na PK13, tu minęliśmy się ze zdobywcą drugiego miejsca Michałem Jędroszkowiakiem. Po wybiegnięciu z dołku Tomek musiał ratować sytuację bo mój kompas kierował mnie nie tam gdzie trzeba ale spokojnie po chwili namysłu podbiliśmy PK11 w lasku a potem do PK10 w dołku i na tym skończyliśmy nasz pierwszy wariant na mapie do bno i zabraliśmy się za "duże punkty" na pięćdziesiątce.




Na tym długim przebiegu do PK30 znów minął nas Michał Jędroszkowiak ale nie sposób było trzymać jego tempa biegu i po chwili zniknął nam z oczu. Kolejny punkt PK33
był mi znajomy i wydaje mi się że tu rok temu biegłem, niepotrzebnie skróciliśmy trochę drogę przez podmokłe pola zamiast od razu kierować się do torów przy których niedługo potem, niedaleko Nas zauważam późniejszego zwycięzcę Mariusza Plesińskiego biegnącego w przeciwnym kierunku, ten to będzie miał czas mówię sobie ale to że wykręci 5:19! to się nie spodziewałem.
Pomalutku oddalamy się w kierunku najdalszego punktu na mapie, trochę robimy zawijasów po ścieżkach w lesie zamiast od początku biec przy tych przeklętych torach ale trudno, przed PK27 mijamy się z Panem Zbigniewem Hornikiem i tak sobie mówimy że w sumie dobre tempo miał i świeży był więc to musi być jego dzień i nie pomyliliśmy się bo zajął 4 miejsce – gratulacje. My natomiast na punkcie po wyjściu z wyrobiska trochę się rozdzielamy bo ja zbiegam inną stroną niż Tomek z Wojtkiem ale i tak spotykamy się na dole i po paru chwilach zauważamy że niepotrzebnie idziemy tą drogą skoro oddalamy się od kolejnego punktu, mała korekta trasy by pewnie dostać się do PK26 na rogu lasu i tam po chwili namysłu zmieniamy pierwotny wariant przebiegu i najpierw lecimy nieistniejącą przecinką do "źródlanej doliny" i znajdującego się tam PK31, przed samym punktem Wojtek zamienia kilka słów z mijaną na trasie zwyciężczynią wśród Pań Agnieszką Staniewską – kurde mijamy samych najlepszych a reszty nie widać więc na końcu nie będziemy :).




Do PK32 lecimy na północ po drodze ścieżki jednak odbijają trochę i po przekroczeniu rzeczki zauważam że zboczyliśmy aż nadto ale dopiero płot mnie w tym przekonaniu utwierdza i korygujemy drogę do punktu który też znajduje się przy płocie ale te ścieżki do niego prowadzące to już chyba dawno nie były używane przez nikogo bo ledwo szło coś wypatrzeć. Na PK25 mamy piękny przebieg bez myślenia i przez ten brak myślenia mijamy punkt ale po chwili jesteśmy tam gdzie trzeba. Wojtek Z Tomkiem wpadają na pomysł by skoczyć na piwko w Świdnicy, umawiamy się że ja idę dalej i czekam na nich, zdążyłem sobie podbić PK24 na rogu płotu gdzie spotykam zdezorientowanego Szymona Szkudlarka który szuka punktu przy którym stoję, chcę biec ze mną ale biegniemy w przeciwne strony i po chwili trafił mi się klops bo chciałem „skrócić” drogę do punktu przy zakręcie strumienia i wszystko było fajnie puki nie trafiłem na płot a był to płot którego nie było na mapie a ja już sobie wmówiłem że to właśnie ten płot z mapy, straciłem pewnie z 20 minut by przejść ten podmokły teren, tym bardziej że byłem już przy owej rzeczce, w końcu się wkurzyłem i choć nie było to przejście suchą stopą to dotarłem na drugi brzeg gdzie spotkałem koleżankę która chciała się przedzierać w drugą stronę ale jej to odradziłem, w końcu po małych problemach podbiłem PK28 i ruszyłem przed siebie do PK29 a w połowie drogi dzwonie do Tomka z pytaniem gdzie są a on na to że już za PK29 - musieli mnie minąć jak przedzierałem się przez mokradła, no nic, mówię mu by lecieli dalej sami i na mnie nie czekali, ja podbijam samotnie punkt na rogu lasu i odechciało mi się już w ogóle biec, teraz spokojnie zajadając idę do punktu na sporej górce do której prowadzi długie podejście i nagle dzwoni telefon, odzywa się Tomek z pytaniem czy znalazłem już punkt PK23 a ja zdziwiony mówię że dopiero co podbiłem poprzedni i do tego dopiero zmierzam, jakie było moje zdziwienie kiedy po podbiciu punktu na górce schodząc z niej widzę dwóch gości po piwku robiących bufet na drodze :), dalej śmigamy razem tylko ja na skróty przez las a oni doganiają mnie biegnąc drogą dookoła.





Razem zaczynamy podejście numer dwa do mapy bno, czyli zaliczanie punktów na części południowej, mała konsultacja co do miejsca w którym wchodzimy na mapę i po chwili odnajdujemy się, Tomek już biegnie do punktu ja przekonuje Wojtka że to właśnie tu i za chwile mamy PK9 podbity na karcie, dalej przez PK8 do PK7 gdzie popełniamy błąd ale Tomek jest wręcz przekonany że jest to dobra droga, tracimy jakieś 20 minut, robi się ciemno, wchodzimy na górkę i z niej dopiero na spokojnie po rzeźbie terenu Wojtek odbija prosto na punkt ja czekam na drodze za Tomkiem świecąc mu czołówką by do nas trafił, w końcu wszyscy podbijamy punkt i lecimy na PK21, był to punk z ZPK sprytnie wykorzystanego pod te zawody, szkoda jednak że ktoś to niepotrzebnie niszczy i próbuje oderwać perforatory. Do kolejnego punktu prosto na szagę przez las i jest PK6 a z niego do drogi by było szybciej i na PK4 w obniżeniu, ustawiam kompas i lecę na azymut do PK20 skręcając w ścieżki wcześniej by nie przegapić punktu, chłopaki biegną dalej i też wchodzą prosto na punkt, potem ścieżką przez lasek, mijamy po drodze kolejny słupek ZPK i w końcu prościutko do PK5, kolejne PK3 i PK2 przy jeziorku wchodzą gładko bo teren już znajomy sprzed roku. Dalej PK18 i do PK19 przy znajomych płotach po ścieżkach prosto na punkt i w końcu na azymut miedzy młodnikami do PK16 i powiem szczerze że to podejście na punkt mnie zabiło, nie miałem siły pod nią podejść, na szczęście ta górka została na koniec zawodów :), dalej zbiegamy ku PK17 przez plac zabaw i biegusiem do mety, na którą wbiegamy z czasem 10:41, będąc na 32 miejscu, czas z zeszłego roku poprawiony ale pół trasy przetruchtane/przebyte zamiast przebiegnięte, może gdyby nie te dwa błędy na jakieś 40minut i to moje nieszczęsne kolano które zaczyna mi doskwierać po 20-30km to może urwało by się z godzinę, kto wie, zobaczymy za rok bo jestem obowiązkowo.






Czas: 10:41:00
Miejsce: 32/84
Dystans: 54km

Przebiegi:




* - fotografie własne oraz zapożyczone od organizatorów i zawodników