niedziela, 2 grudnia 2012

"Kariera z kolcami" - Bohdan Tomaszewski



Ostatnio trafiła w moje ręce książka Bohdana Tomaszewskiego "Kariera z kolcami" opowiadająca karierę jednego z najlepszych biegaczy jakich kiedykolwiek miała Polska - warto przyjrzeć się tej monografii i prześledzić ciekawą karierę Zdzisława Krzyszkowiaka jego pasmo sukcesów jak i porażek przez kontuzje, choroby i pech jaki go prześladował co chwile przerywając jego treningi i starty w zawodach. Biegał elegancko i stylowo z długim finiszem ale tylko kiedy był zdrowy. Uważał że "jeśli się naprawdę chce, to na przekór trudnościom i niepowodzeniom, można wdrapać się na każdy szczyt". Ale od początku.

Zdzisław Krzyszkowiak urodził się 3 sierpnia 1929 w Wielichowie koło Kościana – oficer WP, lekkoatleta (172cm, 55-57kg) specjalizował się w biegach długich. Koledzy z bieżni oraz kibice wołali na niego "Krzyś".
Początek swojej kariery zawdzięcza swojemu przyjacielowi Skowrońskiemu który zaprowadził go na bieżnie i namówił na bieganie kto wie czy kiedykolwiek zobaczylibyśmy Krzyszkowiaka biegającego i zdobywającego medale gdyby nie on. Szybko poznali się na jego talencie aż w 1951 roku trafił do reprezentacji Polski gdzie pod opieką sławnego Jana Mulaka był wiodącą postacią Wunderteamu obok Chromika, Zimnego, Ożóga z którymi trenował na słynnych obozach w Wałczu i Karkonoszach.
Na igrzyskach olimpijskich w Melbourne 1956 zajął w biegu na 10 000 metrów miejsce tuż za podium, przeszedł eliminacje w biegu na 3000 metrów z przeszkodami, jednak z powodu pogryzienia przez psa w wiosce olimpijskiej nie wystartował w finale.
Na Mistrzostwach Europy w Sztokholmie w 1958 triumfował na dwóch dystansach 10000 i 5000 metrów w pięknym stylu finiszując przed Chromikiem, taka sztuka nie udała się wtedy nikomu, by jeden biegacz wygrał na mistrzostwach oba długie dystanse, po tym wyczynie został wybrany w plebiscycie Przeglądu Sportowego najlepszym sportowcem Polski w 1958 a także doceniono go na całym Świecie uznając za wybitnego sportowca.
W 1960r podczas meczu Polska – ZSRR w Tule ustanowił rekord świata w biegu na 3000 m z przeszkodami (8:31,4), odbierając go Jerzemu Chromikowi.Igrzyska olimpijskie w Rzymie w tym samym roku przyniosły mu złoty medal na 3000 m z przeszkodami, wyprzedzając na ostatniej przeszkodzie Rosjanina Nikołaja Sokołowa.



Krzyszkowiak był dwukrotnie rekordzistą świata w biegu na 3000m z przeszkodami - 8.31.4 (1960 Tuła) i 8.30.4 (1961 Wałcz), 13-krotnym mistrzem Polski na 5000 m, 10000 m, 3000 m z przeszkodami i w biegach przełajowych, 24-krotnym reprezentantem Polski w meczach międzypaństwowych 1952-1962 (30 startów, 22 zwycięstwa indywidualne).
Po zakończeniu kariery (3 grupa inwalidzka) jakiś czas trenował lekkoatletów w Bydgoszczy, następnie zamieszkał w Warszawie z rodziną gdzie był pilotem wycieczek. Krzyszkowiak był wielokrotnie odznaczony różnymi medalami, jego imieniem nazwano także stadion lekkoatletyczny w Bydgoszczy, zmarł 24 marca 2003 w Warszawie.
Na ostatniej stronie wydanych wspomnień napisał: "warto było poświęcić tyle wysiłku, zdrowia i wyrzeczeń, aby doświadczyć tego, co przeżyłem".


Książki o Krzyszkowiaku:

"Niezapomniane przeżycia", Zdzisław Krzyszkowiak, Warszawa 2000
"Kariera z kolcami" - Bohdan Tomaszewski, Warszawa1962 (wznowienie 2007?)


* - w swoim tekście zaczerpnąłem wiadomości z Wikipedia oraz PKOL

sobota, 10 listopada 2012

Runner's World - list

Się pochwalę :) - jakiś czas temu zobaczywszy na fb post z zachętą wysłania maila do redakcji Runner's World z opisami swoich biegowych historii i tym podobnych spraw, wziąłem się do pisania i tak wysłałem swój tekst o "medalu-niespodziance", aż tu dzisiaj otwieram sobie spokojnie listopadowy numer i w końcu na 14 stronie czytam pierwszy list a po nim tytuł następnego i nie dowierzam, mój mały felieton został wybrany do druku, eh choć coś pozytywnego  po 3 latach studiów dziennikarskich :P



co do biegania to obecnie odpoczywam i za około miesiąc zaczynam przygotowania do przeżycia maratonu.

wtorek, 30 października 2012

"Nocna Ściema" - Koszalin (21,097km)

"Nocna Ściema 2012" to był mój ostatni półmaraton a zarazem start w zawodach w tym roku, zapisałem się na niego w sierpniu, gdybym miał decydować w październiku niestety bym go odpuścił przez moje kolano i notoryczny brak czasu w październiku mogę powiedzieć że nic nie biegałem, poza 3 treningami z czego jeden to opisywany wcześniej Test Coopera, przebiegłem ledwo 10km i 6km z tempem 4:40/km co chyba wykończyło moje kolano :P, chciałem poprawić swój najlepszy wynik z połówki o 2 minuty - które straciłem w Pobiedziskach przez co spokojnie bez nich dałbym radę tak dobiec po tych górkach.




Wracając do tematu to w Koszalinie trasa miała 4 okrążenia (maratończycy oczywiście 8) i choć mówi się że suma podbiegów i zbiegów raczej równa się zero to tutaj sporo było trzeba nadrabiać na tych zbiegach a czasami nawet się nie dało (w każdym razie moje kolano woli podbiegi niż zbiegi :P), pocieszające było to że na podbiegach mijałem nie tylko tych co mijali mnie na zbiegach ale i innych którym one sprawiały trudność. Wspomniane 4 kółka z których każde konczyło się okrążeniem stadionu były przyjemne bo w głowie łatwo "widziało" się ile jeszcec zakrętów i trasy do końca - jednak długie podbiegi nie sprzyjały przynajmniej u mnie szybkiemu bieganiu, już po pierwszym kółku wiedziałem że nie ma co się spinac bo nieuda się wybiegac lepszego czasu, tym bardziej że po 10km odezwało się moje kolano i wolalem dobiec niż zejść z trasy, a widziąc wielu idących i ledwo biegających biegaczy nie napawało mnie to optymizmem, moje średnie tempo oscylowało w granicach 5:20 więc pomyślałem nic na siłe i tak sobie biegłem do końca, na 4km przed metą mija mnie jakaś Niemka więc nie zważając na nic dochodzę ją i trzymam się na odległość skrobania marchewek :), więć ona troche przyśpiesza i co rusz spogląda na mnie że ciągle za nią jestem i tak przez 3km czekala kiedy zwolnie i się od niej odczepie, no i w końcu 20km, ostatni podbieg na którym można dorzucić do pieca i tak 4:30/km i odstawienie Pani z Niemiec (która trochę się zdziwiła jak patrzyła na mnie na mecie) i 14 osób z czego połowa koczyła za mną połówkę, reszta śmigała dalej swoje 4 kółka Maratonu.
Czas końcowy 1:53:04 netto z bolącym kolanem (wtedy jeszcze tak nie bolało jak 12 godzin później przy wysiadaniu z samochodu pod domem :P) więc mogę być zadowolony, choć żałowałem trochę że pierwszego kilometra nie zrobiłem w 5:15 to bym może coś spróbował wybiegać  ale lepiej było dobiec niż zejść z trasy kuśtykając :)
Na mecie odebrałem medal wypiłem herbatę i przyglądałem się zawodnikom którzy biegli maraton, między innymi sympatycznym "Maniacom" z Poznania z którymi udało mi się przyjechać, biegli większość dystansu razem, niestety nie udało im się ominąć śniegu z deszczem pod koniec dystansu kiedy ja już odpoczywałem w ciepłej hali ale maraton oczywiście ukończyli.
Medal fajny, choć lepszy mieli maratończycy.
Tym biegiem kończę swój skromny sezon, muszę dać kolanu trochę odpoczynku, a po zimie przygotuję się do maratonu który chciałbym przebiec z uśmiechem na ustach poniżej 4h :).


Czas: 1:53:04 netto / 1:53:13 brutto / tempo 5:22/km

Miejsce: 125 (20/45-M25) (111/205398-M) na 271 startujących w półmaratonie.


Medal bardzo ciekawy, choć maratońskie były super to i tak ten mi się podoba:




Fotografie z kina z rozpoczęcia "Nocnej Ściemy" filmem "Town of Runners", hali i biegu:

 



Trasa biegu (4 okrążenia) (Garmin)



* - te i inne świetne zdjęcia zrobił Adam Kaźmierki, więcej na www.explora.pl

środa, 10 października 2012

Test Coopera 2012 - Poznań


AZS z całej Polski już w maju organizowało darmowy Test Coopera dla wszystkich którzy chcieli zmierzyć się z tym zadaniem i ocenić swoją sprawność według wyliczeń właśnie Coopera, jednak dopiero tym razem (bo w niedziele) dane mi było w nim uczestniczyć, oczywiście samemu bez żadnego problemu można sobie taki test zorganizować ale w grupie jakoś raźniej i człowiek zawsze daje z siebie więcej. Tak więc 7 października zjawiłem się na bieżni w Poznaniu i wziąłem udział w tym bezpłatnym teście i wyszło 2820 metrów, choć ostatnie dwa tygodnie w moim wykonaniu to prawie zero biegania, zbyt dużo pracy i spraw na głowie, wyszło tyle ile myślałem że wyjdzie i jak na moje obecne zdrowie to dobry wynik. Każdy uczestnik dostał także koszulkę okolicznościową i fajną zawieszkę z wpisanymi danymi i wynikiem.

Za 18 dni mój ostatni półmaraton w tym roku w którym chciałbym pobiec o 5 minut lepiej niż ostanio a wcześniej w najbliższą niedzielę będę kibicował maratończykom w Poznaniu, biegnijcie i pobijajcie swoje rekordy - tego Wam życzę - ja za rok pobiegnę z Wami w Poznaniu :)


Test Coopera – próba wytrzymałościowa opracowana przez amerykańskiego lekarza Kennetha H. Coopera na potrzeby armii USA w 1968 roku, polegająca na 12-minutowym nieprzerwanym biegu. Obecnie jest szeroko stosowany do badania sprawności fizycznej przede wszystkim sportowców. Kenneth Cooper opracował zestaw ćwiczeń obejmujących bieg, chód, pływanie i kolarstwo. Jednak to próba biegowa cieszy się największą popularnością. Kondycję fizyczną, w zależności od wieku i płci określa się na podstawie pokonanego dystansu. (źródło: Wikipedia)


piątek, 21 września 2012

"Długodystansowiec" Opowieść o Emilu Zátopku - Jean Echenoz

Emil Zátopek - nazywany „czeską lokomotywą” to czeski biegacz, długodystansowiec, urodził się 19.09.1922r. Pokonywał wielokrotnie rekordy świata na rożnych dystansach, a zasłynął 3 złotymi medalami na Igrzyskach Olimpijskich w Helsinkach w 1952r na dystansach 5km, 10km i dystansie maratońskim – czego nie dokonał żaden inny sportowiec – przy okazji poprawiając wszystkie trzy rekordy olimpijskie. Pochodził z wielodzietnej ubogiej rodziny i od młodzieńczych lat musiał podjąć prace w fabryce butów dzięki czemu zainteresował się bieganiem. Co rusz poprawiał swoje rekordy, Czechosłowacji a także rekordy świata, pierwsze złoto zdobył wcześniej bo w 1948r w Londynie na dystansie 10km ale to był tylko początek przed 3 złotymi medalami z Helsinek. Swój trening opierał na bardzo ciężkich treningach, by później w każdym biegu dawać z siebie sto procent co ukazywał jego grymas bólu na twarzy i niestylowy bieg. W jego życiu były jeszcze epizody wojskowe i polityczne ale o tym nie będę się rozpisywał. W 1975r otrzymał nagrodę „Pierre de Coubertina” od MKO a pod koniec lat 90-tych najlepszym sportowcem w Czechach. Zbudowano mu także pomnik który stoi w Lozannie. Zmarł 22.11.2000r.

„Długodystansowiec”
- Jeana Echenoza - to książka wydana w 2010 roku przetłumaczona z francuskiego, opowiada historię tego wybitnego sportowca, który biegnąc maraton w Helsinkach w połowie dystansu zagadywał do fotografów jadących po trasie autem że „maraton to jest bardzo nudny wyścig” :). Zátopka polubi każdy kto ma problemy ze stylowym bieganiem – on sam mówił że biega jak najszybciej a jak zaczną na zawodach oceniać jeszcze styl to i jego się nauczy. Chyba nakład tej książki był mały i w sumie miałem szczęście że ją kupiłem wcześniej bo obecnie nie widzę by gdzieś była dostępna ale jeśli ktoś gdzieś jest w stanie ją kupić to polecam bo warto mieć odskocznie od książek typowo „technicznych” o bieganiu a zagłębić się w historię jednego z najwybitniejszych długodystansowców w dziejach. Książka jest tak przyjemna w czytania i łatwa w odbiorze że można ją przeczytać od początku do końca za jednym podejściem. Polecam!.
Na stronie Polskiego Radia możecie posłuchać kilku fragmentów książki co myślę że Was zachęci do jej przeczytania w przerwie między tymi "komercyjnymi" powielanymi w każdej pozycji opisami zdrowego, bezpiecznego, wygodnego... ble ble ble... biegania, czasami wydaje mi się że można by zebrać 10 takich stu stronicowych książek i złożyć z tego jedną porządną o tej samej ilości stron :).
Warto też zauważyć że 19.09 była 90 rocznica urodzin Zátopka.



*zdjęcia z www.iaaf.org, www.cnn.com

wtorek, 28 sierpnia 2012

Medal - ktokolwiek widział, ktokolwiek wie ?

Medal - najczęściej niewielki okrągły płaski wytwór metalowy wykonany zazwyczaj techniką odlewu lub bicia, zwykle ozdobiony po jednej lub obu stronach reliefem, zawieszony najczęściej na wstążce. Medale wykonuje się między innymi dla upamiętnienia wydarzeń sportowych jak niejeden bieg w którym my biegacze bierzemy udział. Za zdobycie pierwszego miejsca w kolorze złotym, drugiego srebrnym, trzeciego brązowym, natomiast dla pozostałych innego koloru i zwany zwyczajnie medalem za uczestnictwo.


Czy zastanawialiście się kiedyś czy warto pokazywać/oglądać medal za ukończenie biegu przed jego startem?, bo ja mam nad tym faktem osobistą refleksję. Zacznijmy od tego że niektórzy biegają dla profitów za najlepsze miejsca w danym biegu, inni dla stania na podium i zdrowej rywalizacji, jeszcze inni dla polepszania indywidualnych rekordów, kolejni dla sportu i zdrowia oraz pokonywania własnych słabości, wszyscy jednak po przekroczeniu mety dostają medale, najlepsi przeważnie otrzymują kolejno złoty - srebrny - brązowy medal, reszta natomiast wspomniany wcześniej medal za uczestnictwo/ukończenie biegu. Zastanawia mnie tutaj jednak fakt czy właśnie warto by organizatorzy biegu pokazywali medal a konkretniej jego zdjęcie czy też projekt przed rozpoczęciem biegowych zawodów zamieszczając zdjęcia w internecie na stronach biegu czy też na portalach biegowych, forach i tym podobnych miejscach, czy robią dobrze wybierając takie rozwiązanie? czy to tylko kolejna z zachęt dla biegaczy by przybyli właśnie na ten konkretny bieg, nie poruszam już tu kolejnych "odkrywanych kart" - jak ujawnianie składu pakietu startowego, wzorów koszulek itp., czy nie lepiej by to wszystko zostało tajemnicą i swego rodzaj niespodzianką a przynajmniej ten medal.

Sam osobiście biegając dla sportu, zdrowia i radości przy poprawianiu swoich wyników i tejże zdrowej rywalizacji - bo chyba nigdy nie biega się lepiej niż wtedy gdy możemy rywalizować z kimś na trasie biegu - uważam że najlepszą nagrodą za ten nasz cały trud i wysiłek włożony w bieganie jest właśnie ten "medal niespodzianka" otrzymany po przekroczeniu mety z rąk organizatorów, oczywiście dla niektórych nie jest ważny - każdy ma inne wartości takiego medalu, niektórzy chowają go od razu do kieszeni nawet nie pozwalając zawiesić sobie na szyi (sam widziałem)... jednak myślę że nie znając jego wzoru, kształtu, wielkości każdy przebiegając metę poświęciłby chwilę by z uśmiechem i radością mu się przyjrzeć, nacieszyć oko, niektórzy nawet wtedy go ucałują i wzniosą w górę w geście triumfu - bo dla niektórych ważne jest już samo ukończenie biegu i taki medal to dla nich spora nagroda nawet gdy jest to jedno z ostatnich miejsc.

Dlatego jestem za nie ukazywaniem się zdjęć medali przed startem a danie radości uczestnikom biegu by na mecie choć przez chwile mogli przystanąć i zaciekawić się wyglądem medalu, jego kształtem, finezyjnym wzorem reliefu oraz czasami nawet ruchomym jego częściom, niech to będzie niespodzianka za ich wysiłek a radość z "ciężaru" zawieszonego na szyi to w brew pozorom dla niektórych możliwość poczucia się jak zwycięzca.
Cieszmy się z każdego medalu :)



* - na zdjęciu powyżej mój pierwszy medal za bieg "Run of Spirit", który uważam za najcenniejszy z dotychczas zdobytych, dlatego ma swoje honorowe miejsce.

środa, 22 sierpnia 2012

Film

Na wielu blogach widziałem recenzje książki Grassa "Trzy mądre małpy" którą sam mam więc nie będę przeprowadzał kolejnej jej analizy a poruszę temat filmu o bieganiu, oczywiście jest wiele filmów w których istnieje sam motyw biegania ale nie są o bieganiu dlatego jeśli znacie jakieś fajne filmy, relacje, dokumenty czy też reportaże na temat "prawdziwego" biegania podzielcie się tytułami. Ja poniżej przedstawię Wam filmy które sam kiedyś wdziałem a także chciałbym zobaczyć.

Jednym z najbardziej znanych filmów o bieganiu są oczywiście "Rydwany Ognia" (1981) (Chariots of fire) obsypane Oskarami, opowiada historię dwójki Brytyjczyków startujących na Igrzyskach Olimpijskich w 1924 roku z których każdy z nich ma coś do udowodnienia, jeden przez swą głęboką wiarę chcę biegać ku chwale Boga, drugi ze względu na swe żydowskie korzenie stara się zdobyć sławę a także uciec przed uprzedzeniami. W filmie tym zawarty jest też chyba najlepszy motyw muzyczny Vangelisa który świetnie został sparodiowany wraz z filmem n Olimpiadzie w Londynie podczas ceremonii otwarcia - gdzie wyścig na plaży wygrywa nie kto inny jak Jaś Fasola :). Wracając do filmu to powinien on być wzorem pracy, zaangażowania, walki i chęci zwycięstwa dla niejednego dzisiejszego sportowca. Dla mnie najlepsze sportowe filmy muszą być emocjonalne, chwytać za serce, ukazywać wolę walki i ten film to ma.


Kolejny z filmów to dokument "
The Spirit of the Marathon" (2007) który ma zamiar uchwycić istotę biegu na 26,2 mile oraz ukazać wszelkie dramaty a także radości z tym związane. W dokumencie tym możemy obserwować kilkoro biegaczy którzy przygotowują się do corocznego Chicago Marathon, są wśród nich wielcy sportowcy a także amatorzy którzy po raz pierwszy chcą przebiec dystans maratonu, film poza ukazywaniem przygotowań do biegu uzupełniony jest komentarzem specjalistów, wybitnych zawodników a także medalistów olimpijskich.
Fakt że film jest dobry to utwierdza mnie w przekonania że nie każdemu dane jest przebiec przebyć dystans maratonu, ale to już temat na inny czas :).

"The Loneliness of the Long Distance Runner" (1962), czyli "Samotność długodystansowca" nakręcony na podstawie opowiadania Alana Sillitoe (książki niestety nie czytałem i nie mogę powiedzieć czy film jest lepszy), nie skupia się tylko i wyłącznie na bieganiu, porusza kilka innych tematów, ale ukazuje nam również młodego człowieka Colina Smitha któremu właśnie bieganie daję w życiu cel i dzięki temu bieganiu czuje się on wolny od otaczającego go Świata. Będąc młodym przestępcą zamkniętym w zakładzie poprawczym zaczyna na nowo oceniać swoje poczynania zanim zszedł na złą drogę i to właśnie w tych długich dystansach ma czas na przemyślenia i ponowne przemyślenie swoich zachowań.
Każdy z nas chyba podczas długich wybiegań ma czas na przemyślenia różnych spraw i tu takie zachowanie obserwujemy.

"Prefontaine" (1997) oraz "Without Limits" (1998) (Przed metą) to swoista biografia amerykańskiego biegacza Steva Prefontaine'a który łamał wiele rekordów a także miał zmysł taktyczny do biegania dzięki któremu potrafił już na początku biegu zniszczyć swoich przeciwników psychicznie, biegł bardzo "agresywnie" przez co większość biegaczy narzekała na niego że niepotrzebnie forsuje tempo od samego startu (jak dla mnie postawa godna pochwały,nie to co w Londynie - najpierw biegniemy spokojnie przez 3/4 dystansu by wszystko załatwić sprintem na końcu biegu, a przecież biega się dla najlepszych wyników a nie dla byle jakiego zwycięstwa), Prefontaine ustanowił także wiele amerykańskich rekordów, reprezentował USA w Monachium '72r. Jego kariera niestety zakończyła się w wieku 24 lat w wyniku wypadku samochodowego na trzy tygodnie przed Igrzyskami w Montrealu '74r. Poza opisem kariery zobaczymy także historię miłości Steva.

"Fire on the track" (1995) jest
jeszcze dokument o życiu Prefontaine'a, jest pewnie jeszcze do obejrzenia na youtube jeśli komuś mało po dwóch filmach o jego życiu :)

"Running Brave" (1983) to historia o amerykańskim lekkoatlecie, mistrzu olimpijskim Billy Mills z pochodzenia Indianinie urodzonym w 1938r który zasłynął ze zdobycia złotego medalu na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio w 1964r. w bigu na 10km w którym miał zwyciężyć rekordzista świata Ron Clarke, jego zwycięstwo jest uznawane za jedną z największych sensacji w historii igrzysk olimpijskich, podczas biegu na dwa dwa okrążenia przed metą w czołówce biegu pozostali Clarke, Gammoudi i Mills, na ostatnim okrążeniu Gammoudi wysforował się do przodu i odpierał ataki Clarke’a a wtedy na ostatniej prostej niespodziewanie Mills zdołał finiszem po zewnętrznym torze wyprzedzić ich obu i wygrać osiągając czas 28.24,4 i ustanawiając rekord olimpijski a także poprawiając rekord życiowy o prawie 50 sekund.

"Święty Ralph"
(2004) (Saint Ralph) Ralph uczeń szkoły katolickiej wychowywany jest tylko przez matkę i kiedy pewnego dnia dowiaduje się że jest ona śmiertelnie chora w ramach swojej pokut zostaje skierowany do drużyny biegów przełajowych, decyduje się podjąć wyzwanie mające na celu udowodnienie że wiara czyni cuda, wierzy że jego matka wyzdrowieje jeśli on wygra Bostoński Maraton.
Ten sam temat zaobserwujemy w polskim filmie:
"Wszystko będzie dobrze" (2007) w którym obserwujemy jak nastoletni Paweł, młody sportowiec pochodzącym z biednej miejscowości dowiaduję się o śmiertelnej chorobie matki, postanawia liczyć na cud i zawiera umowę z Matką Boską - wyrusza na Jasną Górę by wymodlić zdrowie dla swojej mamy.

"Endurance" (1999) jest to film dokumentalny o jednym z największych maratończyków wszechczasów Etiopczyku Haile Gebrsellasie, ma na swoim koncie wiele rekordów świata a także złote medale na 10000 metrów z Igrzysk Olimpijskich w Atlancie i Sydney, w filmie możemy dowiedzieć się jak zaczynał biegać i że nie były to łatwe początki, ale jest to opowieść o odwadze w życiu sportowca który jeśli pokona wszelkie przeszkody będzie triumfował, od pierwszego biegu aż po zwycięstwo na olimpiadzie.

"The Long Run" (2000) tego filmu jeszcze nie widziałem ale z tego co wyczytałem to opowiada o przygotowaniach do maratonu, pewien trener poznaje pochodzącą z Namibii Christine, która uprawia biegi długodystansowe, zostaje jej trenerem kiedy poznaje możliwości sportowe podopiecznej, proponuje jej udział w maratonie, który niedługo odbędzie się w RPA.

"Personal Best" (1982) (Życiowy rekord), oto kolejny z filmów do obejrzenia, opowiada o Chris Cahill i Tory Skinner które poznały się na zawodach pentatlonowych w 1976 roku a później zaczęły się razem przygotowywać do olimpiady. Trenowały po okiem prawdziwego tyrana Terry'ego Tingloffa. Połączyła je wielka przyjaźń, która przerodziła się w miłość która pod wpływem wspólnej rywalizacji została wystawiona na wielką próbę której stawką był udział w letnich igrzyskach olimpijskich. Film ten ponoć został okrzyknięty najbardziej "lesbijskim" filmem tamtych lat ze względu na sceny pomiędzy dwiema zawodniczkami.

"The Jericho Mile" (1979) na ten tytuł trafiłem przypadkowo a bieganie w tym filmie to rodzaj urozmaicenia sobie pobytu więzienia przez głównego bohatera Murphy'ego który odsiaduje wyrok dożywocia w więzieniu Folsom za morderstwo pierwszego stopnia, aby przełamać nudę życia więziennego rozpoczyna bieganie okrążeń wokół toru rekreacyjnego więzienia a gdy przebiega mile w czasie krótszym niż cztery minuty urzędnicy więzienni zwracają na niego uwagę i chcą by wystąpił na olimpiadzie jednak on sam nie zgadza się ale za to przez swoje bieganie przyczynia się do pojednań rasowych w podzielonym dotychczas więzieniu. Wniosek taki że bieganie łączy wszystkich w jedną wielką rodzinę :). Dodatkowo nazwisko reżysera Michael Mann mówi samo za siebie i chyba trzeba obejrzeć ten film

"Four Minutes" (2005) kolejny film biograficzny o wybitnym sportowcu, tym razem nie amerykańskim a angielskim jakim jest Sir Roger Bannister urodzony w 1929r. jako pierwszy człowiek przebiegł milę poniżej czterech minut w 3:59,4 w 1954 roku, lekarz z zawodu, jedne z najlepszych angielskich biegaczy średniodystansowych, zdobywał złoto w mistrzostwach świata, był bardzo dobrym studentem a bieganie uważał za dodatek do studiów. Film ten można było czasem zobaczyć na ESPN.
Jest też telewizyjny poprzednik tego filmu o podobnym tytule "The Mile Four Minute"
nakręcony w 1988 roku.

"Marathon Challenge" to dokument jednej ze stacji telewizyjnych, coś w stylu wyżej wspomnianego filmu o przygotowaniach do maratony w Chicago, formuła tego dokumentu to stwierdzenie że każdy może przebiec maraton, wystarczy dobry trening, wsparcie grupowe i nagle garstka zasiedziałych wcześniej ludzi poprzez odpowiedni schemat szkolenia przygotowuje się do pierwszego maratonu w swoim życiu czyli testu wytrzymałości i jeszcze raz wytrzymałości swojego organizmu i psychiki.

"Running to the limits" dokument nakręcony w ciągu 3 lat w siedmiu krajach przez Alexa Vero który bada zjawisko pogarszania się wyników brytyjskich maratończyków w ostatnich latach a nastąpił błyskawiczny progres wyników biegaczy z Afryki, Alex odwiedza różne miejsca i stara się odszukać źródło problemu, spotykając przy tym biegaczy którzy pokazują mu co trzeba robić by stać się biegaczem międzynarodowej klasy.

"Marathon Man" (1976) Maratończyk to thriller którego nazwa mówi nam wiele ale z tego co wiem to trochę nas przekłamuję, Dustine Hoffman wciela się tu w rolę studenta, zapalonego tytułowego maratończyka, który zostaje uwikłany w morderczą intrygę uknutą przez hitlerowskiego zbrodniarza Christiana Szella. Za swą kreację sadystycznego Szella, używającego dentystycznych instrumentów jako narzędzi tortur, Laurence Olivier otrzymał nominację do Oscara. Filmu jeszcze nie widziałem ale jeszcze to nadrobię.

"The Robber" (2010) to inspirowany prawdziwymi wydarzeniami film w reżyserii Benjamina Heisenberga, oparty na powieści austriackiego autora Martin Prinz. Główny bohater Johann Rettenberger był maratończykiem który jako hobby okradał banki dla podniesienia adrenaliny, podczas napadów nosił maskę Ronalda Reagana czym zyskał sobie przydomek "Shotgun Ronnie". Myślę że wart obejrzenia.

"Marathon Boy"
(2005) Mały Maratończyk to biografia indyjskiego chłopca Budhia Singh który w wieku 4 lat biegał półmaratony, został kupiony przez swojego trenera od swojej matki za 800 rupii, Biranchi dostrzegł niezwykły talent chłopca i zaczął marzyć o doprowadzeniu go do udziału w Olimpiadzie. Jednak wraz z rozgłosem pojawiły się pytania związane z intencjami jego trenera. Film ukazuje 5 lat z życia chłopca i walkę z przebiegnięciem Limca Record Run czyli 65 kilometrowym dystansem.

"Wielki bieg
" (1981) jeszcze nie widziałem ale skoro Feliks Falk maczał w tym palce to muszę zobaczyć. Opis dystrybutora to: akcja filmu rozpoczyna się wiosną 1952 roku, w trakcie przygotowania do „Biegu Pokoju”, w którym biorą udział młodzieżowi aktywiści, wśród których pojawia się Radek zachęcony główną nagrodą motocyklem jawą a także Stefan, chcący wręczyć na mecie prezydentowi Bierutowi list w sprawie niewinnie oskarżonego ojca, czego może dokonać jako zwycięzca. Polski akcent na tle innych produkcji musi być zawsze.

"IronMan" ostatnie o czym chciałem wspomnieć to relacje z IronManów na youtube, jeśli komuś w głębi serca i marzeniach na przyszłość ulokował się triathlon to po obejrzeniu takich relacji będzie chciał w nim wziąć udział już jutro :) Polecam!






To chyba wszystko o bieganiu co pamiętam i jest godne uwagi, ale jeśli jest coś co Wam się podobało dajcie znać a chętnie obejrzę coś nowego.
Teraz sen a jutro porządny trening a w nim między innymi BC1-8km/5'15''/km + 10x200/200 w czasie 42'-44' a do tego potrzeba odpoczynku :)



wtorek, 14 sierpnia 2012

10km - 40' ?

Dziś wprowadzam w życie plan treningowy znaleziony przy okazji zachwytów nad "Biegiem Powstania" w którym kiedyś chciałbym wziąć udział, odstrasza mnie tylko odległość do Warszawy. Plan ten ułożył Radosław Dudycz i ma doprowadzić do uzyskania wyniku 40' na 10km co myślę że jest jak najbardziej realne ale chciałbym na początek uzyskać 42'-44' :). Z opisu wynika że plan jest przeznaczony dla osób które posiadają jakieś "doświadczenie" i mają umiejętność kontrolowania tempa biegu - kontrola tempa poniekąd jest w moim wypadku pilnowana przez czarnego kumpla, mam nadzieje że nikt się nie obrazi na moje wcale nie rasistowskie spostrzeżenie ale on naprawdę jest czarny - to mój Garmin :). Plan też trochę ulegnie modyfikacji gdyż "WT-8x1km/3'50"/km przerwa 3'00" trucht to się raczej nie uda ale kto wie dam z siebie wszystko :)


Tydzień 1, Dzień 1:

BC1-8km/5'15”/km (czas 40:46 - śr.tempo 5:06)

+SPR-10' (trenażer nóg, wyciskanie masy ciała)
+BpG-10x100m/100m (śr 1:09/podbieg-zbieg)

+BC1-2km (5:42/km)
Razem: 12km (czas 1:02:13 + 10:00 SPR)




Podsumowanie pierwszego dnia:
8km w tempie o prawie 10sek/km lepszym niż zakładane ale biegło się lekko i dobrze więc kontynuowałem - średnie tętno 152 o wiele niższe niż na zawodach przy tym tempie więc jest progres, potem 10' ćwiczeń na siłowni i 10 stumetrowych podbiegów około 10%-15% pochylenia w narastającym tempie od pierwszego do ostatniego, potem rozluźnienie i 2km spokojnego biegu do domu, trening udany.


Może komuś się przyda mała podpowiedź odnośnie skrótów czyli jak czytać plany treningowe:

BC 1 – wytrzymałość biegowa w pierwszym zakresie intensywności to praca podtrzymująca dotychczasowy poziom wytrenowania, doskonaląca funkcje układu krążenia i oddychania. Podczas realizacji tego środka jest możliwość swobodnej konwersacji.

BC 2 – wytrzymałość biegowa w drugim zakresie intensywności to praca w pełnej równowadze tlenowej. BC 2 wywiera istotny wpływ na stopień wytrenowania. Dla doświadczonych zawodników jest podstawową formą pracy treningowej.

BC 3
– wytrzymałość biegowa w trzecim zakresie intensywności to wysiłek o zaburzonej równowadze tlenowej, jest bardzo intensywną formą treningu. W szkoleniu początkujących biegaczy nie powinna występować.

Komentarz: Zakresy intensywności biegu to już inna szkoła i nie będę się mądrzył tutaj na ten temat, ponieważ sam nie pilnuje tych zakresów podczas treningów, staram się jedynie nie wykańczać organizmu do zera, czyli zwyczajnie trzeba mierzyć siły na zamiary i jeśli komuś sprawia trudność przebiegnięcie kilku kilometrów w jakimś określonym tempie i po treningu czuje się wypruty z wszystkich sił to niech od razu nie bierze się za zbyt wymagające treningi tylko stopniowo dochodzi do lepszej formy - taka moja sugestia :).
BC1 - 75-82% wartości tętna maksymalnego
BC2 - 82-88% wartości tętna maksymalnego
BC3
- 88-92% wartości tętna maksymalnego

WT - wytrzymałość tempowa to forma pracy treningowej bezpośrednio wpływająca na adaptację do wysiłku w zawodach sportowych. Z punktu szkoleniowego jest to najtrudniejsza forma treningu biegowego. Wymaga pełnego przygotowania biegowego i sprawnościowego. Wytrzymałość tempową określa się szybkością pokonywania odcinka treningowego w stosunku do prędkości osiąganej na dystansie startowym.

SPR - sprawność ogólna to środek treningowy mający na celu rozwój podstawowych grup mięśniowych, za pomocą odpowiednich i systematycznych ćwiczeń można uniknąć kontuzji i poprawić swoją efektywność kroku biegowego.

Komentarz: Ja wybieram tak trening że zatrzymuję się na otwartej siłowni obecnie przy Arenie w Poznaniu i tam korzystam z przyrządów ogólnodostępnych na świeżym powietrzu.


BpG - bieg pod górę jest pomocny w kształtowaniu siły biegowej, należy akcentować prawidłowe ustawienie tułowia i efektywne odbicie w kroku biegowym. Najbardziej zalecane wzniesienie to około 5%.

Komentarz: Przy biegu pod górkę, należy pamiętać o dobrej postawie tułowia czyli nie pochylaniu się zbytnio do przodu oraz o dobrej pracy nóg czyli ponoszeniu wysoko kolan przy stawianiu kolejnych kroków, na szczycie podbiegu powinniśmy trochę przyśpieszyć a przy zbieganiu należy uważać jeszcze bardziej gdyż bardzo łatwo o kontuzję. Więcej o podbiegach można poczytać na różnych portalach dla biegaczy.

Skip
– to środek treningowy pozwalający nauczyć i doskonalić prawidłową technikę biegu, doskonale kształtuje też siłę biegową. Wyróżniamy trzy rodzaje skipów: A,B.C.

Komentarz: Wszystko o Skipach można znaleźć na youtube.

Rytm
- są to krótkie odcinki biegowe od 100 do 300m, które wykonywane są w seriach skróconym krokiem o dużej częstotliwości, krokiem wydłużonym, z włączeniem i wyłączeniem większej szybkości, z narastającą prędkością, w siodle terenowym (zbieg, podbieg) oraz po łagodnym skłonie terenowym w dół. Należy zwracać uwagę na obszerną w linii prowadzoną pracę ramion, wysokie trzymanie bioder, równoległe prowadzenie stóp, wysokie ustawienie bioder, akcentowanie odbicia oraz aktywnego postawienia stopy na podłożu w kroku biegowym. Celem “rytmówek” jest doskonalenie techniki ruchu, koordynacji nerwowo-mięśniowej, co w znaczący sposób przekłada się na ekonomikę biegu.

A teraz czas na Was, przyjmijcie jakiś plan i postarajcie się dać mu radę, będę trzymał za każdego kciuki a Wy trzymajcie za mnie :)

Jeszcze mała wzmianka z Londynu, brawa dla Henia Szosta za piękną walkę z pogodą a jeszcze większe dla zwycięzcy - uwielbiam jak wygrywa ktoś inny niż "kenijski" faworyt :).
Za to zawiedziony jestem poziomem niektórych biegów gdzie większość biegaczy zamiast łamać rekordy i dawaćz siebie wszystko, przyjmowała taką taktykę by zdobyć medal nie ważne że w bardzo kiepskim stylu, poniekąd się nie dziwie temu ale zawiedziony jestem :(

wtorek, 7 sierpnia 2012

Pulsometr Sigma PC15.11

Zrobiłem małe testo-podsumowanie na pożegnanie mojej Sigmy PC15.11, może komuś się przyda przy wyborze pulsometru do treningów czy też na zawody:



Pulsometr ten a właściwie - monitor pracy serca Sigma PC 15.11 - to sprzęt którego obsługa jest wręcz banalna, przy pierwszym włączeniu musimy wprowadzić w niego podstawowe dane o nas samych jak data urodzin, waga, płeć, dzięki tym danym Sigma sama ustali nam trzy strefy pulsu (fat burning, fitness zone lub własna), dwie są uzależnione od wyliczonego przez pulsometr pulsu maksymalnego, trzecia ze stref jest do naszej dyspozycji, możemy ją dowolnie korygować, tętno mierzone jest z dokładnością EKG - porównywałem pomiar także podczas jednego treningu z Garminem i różnica w pomiarze wynosiła +/- 1.



Sigma zrobiona jest z dobrego materiału solidnie zmontowanego, podobno w starszych modelach łamały się paski przy łączeniu z tarczą ale tu wszystko wygląda solidnie, można poza treningiem używać jej jako zwykły zegarek (pokazuje wtedy godzinę i datę), dopiero przytrzymanie któregoś z przycisków włącza tryb treningu w którym możemy odczytać nasze aktualne tętno, całkowity czas treningu, ilość okrążeń oraz dodatkowo do wyboru międzyczas, kalorie, procentowe wskazanie aktualnej strefy pulsu oraz średni i maksymalny puls od startu treningu, czas w danej strefie, procent biegu w wybranej strefie treningu, aktualną godzine, chyba wszystko.
Można także przejść do widoku okrążeń poprzez przytrzymanie przycisku LAP a tam uzyskać powyższe dane dla konkretnych okrążeń, Podczas biegu możemy skorzystać z międzyczasów po wciśnięciu przycisku LAP a wtedy na około 2-3 sekundy robi się na ekranie swego rodzaju pauza i spokojnie można odczytać czas całkowity i czas okrążenia z którego możemy wyliczyć swoje tempo jeśli znamy trasę treningu lub wiemy czy przebiegliśmy np. kilometr na zawodach w ten sposób od razu otrzymujemy tempo danego kilometra.


Na zdjęciach poniżej porównanie wielkości Sigmy PC15.11 z Garminem 610, a także wskazania wspomnianych wcześniej różnic w pomiarze pulsu (+/-1):



Alerty w Sigmie służą tylko do informowania o przekraczaniu wybranej przed startem przez biegacza strefy treningu, informuje też o tym strzałka przy wyświetlanym aktualnym pulsie, trzy piknięcia oznaczają zbyt niską wartość wybranej strefy - czyli mamy jeszcze paliwo by przyśpieszyć, dwa piknięcia oznaczają że biegacz znalazł się w wybranej przez siebie strefie, pięć piknięć że wybrana strefa została przekroczona i należy zwolnić by puls znów wrócil do wybranej strefy.

Pasek w Sigmie jak dla mnie jest wygodny, bez problemu odprowadza pot z ręki dzięki otworom na całej swojej długości, na mojej chudej ręce nie miałem też problemu by po zapięciu pasek uciskał nadgarstek czy tez okręcał się na ręce przy luźnym zapięciu, blokada na pasku skutecznie zapobiega odpięciu się paska.



Podświetlenie włącza się poprzez przyciśnięcie dwóch przycisków co jest raczej uciążliwe i trzeba się w to wprawić by włączało się bezproblemowo nie przestawiając nam dodatkowo wskazań, jak dla mnie czas podświetlenia jest też za krótki a jasność za słaba choć to pewnie zabieg producenta by oszczędzać baterię więc nie można narzekać. Na zdjęciu poniżej porównanie podświetlenia z Garminem.



Pasek do pomiaru tętna jest starszego typu czyli z serii tych sztywnych, ale ja nie zauważyłem by mnie uwierał czy obcierał, raz tylko przy końcowych szybkich km na zawodach gdy oddychałem jakbym chciał połknąć cały świat pasek z przodu przeszkadzał mi w swobodnym oddechu ale to skrajna sytuacja. Trzeba też pamiętać aby koniecznie namoczyć jakkolwiek przy zakładaniu czujniki na wewnętrznej stronie paska w przeciwnym razie pomiar będzie nie dokładny a nawet w zimne dni gdy przy biegu tak się nie pocimy może wskazać nawet i tętno powyżej 200 przy truchcie co i mnie raz uczynił ale zaraz po nawilżeniu czujników wskazał dobry pomiar. Poniżej porównanie paska i zapięć do Sigmy i Garmina:





Szkoda że nie ma możliwości zgrywania czasów i pomiarów do komputera a poza łącznym czasem wszystkich treningów i ilości spalonych kalorii wszystkie inne pomiary muszą zostać zresetowane przy każdym nowym treningu - ale za tą cenę to już by było za dużo bajerów :)

Funkcje:
- licznik do 50 okrążeń
- podgląd czasu oraz wszystkich wartości w danym okrążeniu
- aktualny, średni i maksymalny puls
- trzy strefy treningu (pulsu)
- funkcja procentowego wskazania pulsu względem maksymalnego pulsu
- licznik czasu
- licznik kalorii
- alarm dźwiękowy dla poszczególnych stref pulsu
- podświetlenie tarczy
- wodoodporność do 3ATM
- funkcje pulsu z precyzją EKG
- proste i intuicyjne menu nawigacyjne

Wymiary:
- koperta 4,5 x 4,5 cm
- wyświetlacz 2,5 x 2,5 cm

W zestawie:
- pulsometr (niebieski, żółty, szary lub zielony)
- nadajnik z opaską elastyczna na klatkę piersiową
- polska instrukcja obsługi - kluczyk do zmiany baterii



Strona producenta Sigma
Pokazowe demo modelu PC15.11
Prezentacja opisywanego modelu Sigmy





Podsumowując jeśli ktoś zastanawia się nad przyzwoitym pulsometrem to z czystym sercem polecam właśnie wyżej opisaną Sigmę PC15.11 tym bardziej że cena za ten model to około 150zł. Polecam.

niedziela, 29 lipca 2012

"Bieg pod tysiącletnimi dębami" - Kazimierz Biskupi (15km)

"Bieg pod tysiącletnimi dębami" w Kazimierzu Biskupim oddalonym od Poznania o około 100km wybrałem dlatego ponieważ słyszałem o nim same dobre rzeczy a i trasa przez las dla odmiany w bieganiu ulicznym miała mi dobrze zrobić :)



Pobudka wcześnie rano i wyjazd do Kazimierza już sam w sobie przy wysokich temperaturach na dworze i samochodzie bez klimatyzacji był męczący :P, ale z raz podjętej decyzji tak łato się nie wycofuję więc pognaliśmy na miejsce, myślałem że ciężko będzie ciężej znaleźć hale sportową w Kazimierzu ale na szczęście zaraz po wjeździe do miasta były oznaczeni do hali sportowej. Lenia odebrała swój numer startowy (11) potem ja i poszliśmy z innymi dzieciakami na rozgrzewkę, dzieci startowały od najstarszych do najmłodszych i fajnie było to przemyślane tylko zawsze dziwie się na biegach dzieci że zamiast zaraz za samą metą - odbiór medali i ustawianie ich w kolejkę powinno znajdować się parę metrów za linią mety by spokojnie organizatorzy mogli je "wyłapać" i ustawić w kolejkę po upragniony medal i soczek, wiem że to wśród maluchów nie ma zbytnio znaczenia ale lubię porządek :), druga sprawa to rodzice za linią mety przestawiający z miejsca na miejsce swoje dzieci - najlepiej ogrodzić taśmą z prawej i lewej a "odbiór" dziecka po odebraniu medalu na końcu tego tunelu w którym po kolei czekały na swoje nagrody, byłby większy spokój a organizatorzy na pewno dadzą sobie radę w pokierowaniu niektórych zagubionych dzieciaków - ot słowo na temat biegu najmłodszych - oczywiście nie narzekam tylko zwracam uwagę że warto by coś poprawić.
10:00 i start biegu głównego na 15km spod hali sportowej aby po chwili znaleźć się w Puszczy Kazimierskiej która dała biegaczom sporo cienia ale dostarczyła też wielu urozmaiceń, takich jak falujące podbiegi a zarazem i zbiegi, ubite leśne dukty oraz miękkie piaszczyste odcinki po których biegło się jak po plaży, korzenie kamienie i wiele innych atrakcji dzięki którym każdy biegnący napracował się bardziej jak na niejednym krótszym biegu. Bardzo ładny był odcinek przy jeziorze Głodowskim, a później już tylko ciche leśne długie proste aż do mety, na której czekał wyjątkowy medal. Atmosfera wkoło biegu była bardzo przyjazna, wszyscy dopingowali każdego biegnącego co motywuję do ostatniego wysiłku przed metą.
Założenia co do czasu ukończenia biegu miałem w okolicach 1:15:00 ale zważywszy na temperaturę i dość ciężką trasę spokojnie zadowolony jestem z uzyskanego wyniku, zresztą nawet nie miałem wśród tej fajnej atmosfery biegu zbytnich wymagań czasowych.






Rekordy: Czas biegu: 1:18:25 netto, tempo 5:13 min/km.

Miejsce: 81 (76/174-M) na 207 biegaczy.



Podsumowanie z Garmin

Trasa biegu: