czwartek, 28 listopada 2013

"V Nocek" - Huta Palędzka - (BnO - 30km)

Wczesnozimowy czas upływa mi pod znakiem imprez na orientację, zwykłe tłuczenie kilometrów po asfalcie trochę mnie zmęczyło, a właściwie sam tłum ludzi dookoła przy takim rodzaju biegu jest ostatnio dla mnie nie do zniesienia, ostatnim przykładem może być pierwszy bieg z cyklu "z biegiem natury" gdzie nie pomogły nawet minutowe strefy startowe ale nie o tym chciałem pisać, wracając do BnO to tym razem wybrałem się na zawody organizowane przez "Klub Sportów Górskich "DIRETA" Gniezno”, start miał miejsce w Hucie Palędzkiej do której - mimo gpsu i przyjrzeniu się wcześniej mapie - wcale nie trafiłem bez problemów ale i tak jako jeden z pierwszych.



Start trochę się przedłużył ale nie było z tym problemu, przed nim jeszcze wyjaśnienie reguł obowiązujących w tych zawodach a jak dla mnie są one ciekawe i pozwalające na "prawdziwą nawigację" a nie ślepe podążanie w ślad za innymi zawodnikami.


(opis zaczerpnięty z regulaminu imprezy)

Start odbywał się w odstępach dwu minutowych a każdy kolejno startujący miał wyznaczony "startowy PK" (na mapie znajdowały się punkty startowe A, B i D, oraz sporo PK z których nie wszystkie były punktami do odnalezienia) który miał odwiedzić jako pierwszy (w tym wypadku A, B lub D), chodziło o to by wszyscy nie lecieli do jednego punktu a rozbiegli się w trzy strony - fajny pomysł -
na startowym punkcie kontrolnym trzeba było spisać kolejne punkty do odnalezienia a potem to już scorleuf jak kto woli.
Sam trafiłem na punkt startowy B, na który dobiegłem okrężną drogą bo tak jak niektórzy miałem problem z wczytaniem się w mapę (skali 1:15000), spisałem tam kolejne punkty do odnalezienia i postanowiłem cofnąć się do punktu startowego D gdzie spisałem kolejne punkty i dopiero wtedy zacząć odnajdywać punkty z B i D, podjąłem się takiego wariantu ponieważ obawiałem się że przy punktach z B mogą się znajdować punkty z D i musiałbym wracać w tą samą okolice nadkładając drogi ale widać organizator zrobił trasę przyjemniejszą bez niespodzianek :) więc mogłem zaliczyć najpierw punkty z B a potem lecieć do D, jednak mój wariant wydał mi się najlepszy i chyba dobrze zrobiłem.
Początek trasy układał mi się w najlepsze aż do mojej pierwszej przecinki lasu, gdzie nie chcąc naprowadzić innych na punkt chciałem przebiec skosem las do innej drogi, jednak wybiegłem niedaleko nachodzących na punkt kolejnych zawodników i zgubiłem na chwile orientację co w przypadku nawrotu skutkowało nadłożeniem jakiś 600 metrów, kolejny najbardziej wysunięty na północ punkt zaatakowałem biegiem przez las i kilka chwil przedreptałem w jego poszukiwaniach, najlepsze było to że dostrzegałem z lasu latarki na drodze które pewnie mijały punkt udając się jeszcze bardziej na północ co dodatkowo trochę mnie zdezorientowało ale jak już kiedyś mówiłem sobie: "Artur, rób wszystko sam, nie patrz na innych" :) i tak zrobiłem po chwili odnajdując punkt. Biegnąc na kolejne punkty, nagle po plecach i nogach zaczęło mi się coś przelewać, to był pęknięty bukłak z którego szybko zdążyłem wziąć słownie jeden łyk :(, no pięknie mówię sobie, ale widocznie tak miało być więc nie ma się co załamywać, szczęście że przez całą trasę miałem jeden moment coś około 25km kiedy chciałem się faktycznie czegoś napić ale tak blisko do mety to już przetrzymam i udało się. Kolejne siedem punktów poszło sprawnie z dwoma małymi korektami, swoją drogą przez całe zawody miałem takie odczucie że jak już myślałem że źle wbiegłem na punkt i stawałem to punkt właśnie znajdował się przede mną :).
Dobrze że nie miałem ze sobą kompasu jaki posiadał jeden z uczestników gdzie jego strzałka była pomalowana odwrotnie i zamiast północ wskazywał południe!




Kolejny problem sprawił mi z kolei punkt dla odmiany najbardziej wysunięty na południe gdzie chciałem pobiec inaczej niż jacyś zawodnicy których spotkałem niedaleko startowego A i tak przecinka przez las i wybiegłem początkowo na dobrej drodze ale coś mi się nie podobało, nie wiedzieć dlaczego i sprawdziłem kolejną równoległą drogę i już w ogóle mi się wszystko nie podobało, wróciłem więc na drogę na którą wybiegłem po przecince lasu i biegnę w stronę punktu spotykając 3 zawodników którzy wracali z tego punktu i potwierdzili mi że jestem tu gdzie jestem, no to lecę podbijam punkt i patrze że ci sami zawodnicy wracają znów biegnąc niedaleko mojego punktu biegnąc w stronę jeziora za którym był następny punkt, jednak pobiegli prosto co było dla mnie niezrozumiałe gdyż jeśli mieli już ten punkt za jeziorem to niepotrzebnie nadłożyli ze 2 km podbijając punkty w takiej kolejności, no ale każdy robi co chce. 25km w nogach na zegarku 3h45m a na kolejnym punkcie spotykam dwie zawodniczki, którym odpowiadając na pytanie dowiadują się że mam jeszcze ze dwa punkty i meta, trochę się zdziwiły po czym po chwili namysłu oznajmiają mi że "One też :)", uśmiecham się pozdrawiam i lecę dalej i tu zawodzi mnie czarno-biała mapa na której dopiero na mecie po dokładnym przyjrzeniu się w świetle odnajduję bagno nie do przejścia, praktycznie niewidoczne przy świetle czołówki, przez co mój skrót do drogi prowadzi przez zaorane "kartoflisko" po którym nie da się nawet dobrze iść, w końcu wychodzę na drogę, 100 metrów do strumienia i jest punkt, teraz to już długa prosta i przy około 4 godzinach świecenia "Petzl tikka xp 2" światło sporo słabnie, da się biec ale w lesie to już do szukania punktów trochę mało - kiepska ta lampka jak na swoją cenę - wyjmuje baterie w blistrze i po chwili marszu patrze że zgubiłem dwie baterie wyjmując je z plecaka, nawrotka i jak pies Szarik z nosem przy ścieżce w końcu odszukuje baterie :).





Jeszcze dwa punkty, na które już raczej nie wbiegam tylko wchodzę bo trochę po tych 30km czuję lekkie zmęczenie ale nadzwyczaj dobrze mi się dziś te kilometry pokonywało i nawet kolano nie dokuczało, podbijam ostatni punkt i teraz to już tylko droga do METY na którą docieram w czasie
4:48:31, rozglądam się a tam cisza, spokój i dwójka Organizatorów plus Piotr z KS Hades którego w pierwszym momencie nawet nie zauważam a On już przebrany i śpiący :), jak się okazało był pierwszy na mecie i to ponad godzinę przede mną (3:30:00) - gratulację kolejny raz dla Niego bo pokazał klasę! Na podium zmieścili się biegnący w zespole Łukasz i Maciej, którzy podrzucili mnie dwa tygodnie temu z Nocnego Marka do domu Poznania - pozdrawiam.

Na plus imprezy zasługuję także pomysł z nagrodami taki sam jak na "Oriento Expresso" (Twórcy "OE" są tak zwanym dobrym duchem zawodów "Nocek") gdzie upominki zostają rozdane przed startem zawodów gdy wszyscy są na miejscu jest moim zdaniem bardzo dobry, swoją drogą przy 20zł opłaty startowej organizacja imprezy, małe upominki, druk map, poczęstunek na końcu i te gorące piece kaflowe które ogrzały przemoczone stopy po biegu :), to i tak za wiele.



Na uznanie zasługuje też akcja którą wspierają Organizatorzy a uczestnicy chętnie dołączyli i chojnie wsparli akcję:

http://pomagamoli.pl/



Podsumowując: "Nocek" to chyba najlepszy typ zawodów BnO z jakimi miałem dotychczas styczność a właściwie forma ich rozgrywania jest moim skromnym zdaniem jeśli ktoś oczywiście walczy z duchem fair play bardzo dobra z tego względu gdyż nie ma na tych zawodach takiego swoistego podążania za cieniem innego zawodnika, niejednokrotnie obserwowałem na innych zawodach biegające czwórki zawodników gdzie pierwszy był nawigatorem a trzech kolejnych spokojnie podążało jego śladem by dobiec w czołówce biegu a tu (chyba?) przecież chodzi o dobrą zabawę i sprawdzenie samego siebie, czyż nie.



Czas: czas pokonania trasy 4:48:31

Miejsce: 2/72

Moje przebiegi:


* - fotografie zaczerpnięte z galerii organizatora

czwartek, 14 listopada 2013

"Nocny Marek" - Brzoza Bydgoska (BnO - 25km)

Gdybym swoim relacją nadawał tytuły to ta powinna nazywać się chyba "rzutem na taśmę" i znajdować się w teczce agenta Muldera i Scully.



CHAPTER I - CZYLI KTO ZEPSUŁ NAM SAMOCHÓD ?


Zaczynając od początku: "Nocny Marek" był moją pierwszą nocną imprezą na orientację a także pierwszą z serii Rajdów Konwalii, dotychczas przyglądałem się im z boku a po przeczytaniu kilku pochlebnych opinii na ich temat postanowiłem wystartować w jednej i ja.
Sobota, godzina przed 16:00 podjeżdżają po mnie Krzysztof z Pawłem i dwoma znajomymi i tak w pięciu śmiałków ruszamy w kierunku Brzozy Bydgoskiej i tak fajnie się jechało aż po około 80km w miejscowości Rogowo auto jak to auta mają w zwyczaju w najważniejszych momentach zwyczajnie się popsuło i nie było mowy o dalszej jeździe. Zupełnie jak w BnO masz do wyboru różne warianty, np. pociąg z Poznania do samej Brzozy a Ty wybierasz drugi wariant i już po starcie jesteś gdzieś za innymi :).
17:15 na garminie więc czas coś postanowić... hm?... łapiemy stopa i może zdążymy, na ten pomysł porwałem się tylko ja z Pawłem, Krzychu niestety musiał poczekać przy aucie na mechanika, szybko zagadujemy kierowce z Poznania tankującego na stacji i okazuje się że jedzie w kierunku Bydgoszczy i będzie przejeżdżał niedaleko Brzozy tak więc jest dobrze, pakujemy się i jedziemy sobie spokojnie bo droga pełna fotoradarów nie sprzyjaj szybkiej jeździe, zagaduję kierowcę że mój gps pokazuję że fajnie by było pojechać przez Żnin do Brzozy ale On wybiera drogę przez Białe Błota nadkładając 15km i znów nie optymalny wariant przebiegu trasy :).
18:10 a my jeszcze na obwodnicy Bydgoszczy a kierowca widząc nasz entuzjazmy postanawia nas podrzucić pod samo Gimnazjum do którego trafiamy dzięki wozowi strażackiemu stojącemu przed jego gmachem, 18:14 szybka wysiadka, minus 20PLN w portfelu przekazane w podzięce kierowcy i "rzutem na taśmę" mieścimy się w limicie czasowym :), tak więc nie wiem jak inni ale my z Pawłem pierwszy etap mamy już za sobą. Podbieramy w tak ekspresowym tempie karty startowe jakby organizatorzy już na nas czekali, odprawa trwa w najlepsze a ja nawet jeszcze butów nie zawiązałem, szybko łapiemy mapę i na starcie doprowadzamy się do porządku a najważniejsze że zdążyliśmy na czas - uff.








CHAPTER II - STRAŻACY POJECHALI JAKBY SIĘ PALIŁO


Start biegu lada chwila a tu wszyscy rozmarzeni aż ktoś nagle z boku krzyczy coś w stylu "no dalej dawać bo już biegną" i tak sobie spokojnie z Pawłem ruszyliśmy w stronę
1PK (16') gdzie zrobiło się po chwili jasno jak w dzień od ilości świecących czołówek dobijających się do punktu, zbiegamy na drogę i lecimy jak większość a gdy na działkach na końcu jednej z dróg stoi sobie dom z ogrodzeniem zmieniamy wariant na bieg przez pole i tu nasz błąd bo omijamy mokradła z lewej zamiast z prawej strony i tym samym nadkładamy drogi przez co na 2PK (29') spotykamy się z całą ekipą uczestników, ale nic to, czekamy w kolejce i lecimy na 3PK (30'), do słynnego "obniżenia terenu" z którego zbiegałem chyba szybciej niż Bolt :), przed punktem mały bieg przez las zamiast szybszą drogą ale co zabawa to zabawa, przed nami jeszcze kawałek i etap bno w formule "scorleuf", tłumacząc na polski: "co byś nie robił i tak wybierzesz złą kolejność" :).

CHAPTER III - EMILIANOWO





Chwila namysłu, na górce przed wejściem zebrało się kilkanaście osób i każdy obrał swój wariant przebiegu, my chyba jako nieliczni albo i jedyni wybraliśmy wariant 6-8-4-11-9-5-12-10-7 także dlatego by nie zbiegać się z innymi na każdym punkcie tylko samemu je odnajdywać i tak 6PK (9'), poszło łatwo, bieg wzniesieniem i jesteśmy, dalej
trochę biegu ścieżkami, przelot przez gęsty lasek a właściwie przedarcie się i jest dołek a w nim punkt 8PK (15'), dalej wybiegamy na "autostradę" wśród tych wszystkich ścieżek aż pod spore podejście na którym jest punkt 4PK (11') oznaczony jako obniżenie, szkoda tylko że na sporej górce musiało znaleźć się to obniżenie :), podbijamy i dalej do 11PK (19') a z niej już nie biegiem a spacerkiem przez las do 9PK (37') który przeszliśmy przez swoją niedokładność w czytaniu mapy, strata czasowa jak na nasze możliwości o 20 minut za dużo ale naprawiamy błąd wracamy przy płocie do odpowiedniego wzniesienia i tak jakieś 200 metrów od płotu w końcu jest punkt, a właściwie cały czas tu był tylko że wcześniej się przed nim rozeszliśmy na boki i zwyczajnie go ominęliśmy, dalej do kolejnego punktu prosto ścieżką z której odbijamy i jest 5PK (16'), potem kolejny 12PK (5') z które zbiegam w złym kierunku chyba przez moje wciąż nękające na podbiegach bolące kolano które nie daje mi myśleć jak widzi pagórki, wracamy na dobre tory i mamy 10PK (13') przed którą mijamy kilka osób a potem one gonią nas do 7PK (6') z którego czym prędzej się zwijamy do drogi na skraju mapy by w końcu wybiec z "Emilianowa" co zajeło nam 2h20min w ciągu których przedreptaliśmy  13km.


(za tym Panem z wielką czołówką czuliśmy się jak wagoniki za lokomotywą)



CHAPTER IV - BIEGNIESZ A JAKBYŚ STAŁ W MIEJSCU

Po etapie bno pozostały nam tylko dwa punkty i choć zapomniałem że po obróceniu mapy zmienia się także jej skala to Paweł szybko naprawił ten błąd i wróciliśmy na dobrą ścieżkę z której odbicie do 
13PK (27') i ten długi podbieg zabił mnie i moje kolano, ale Paweł był wyrozumiały i czekał na mnie z cierpliwością, podbiliśmy tą pechową trzynastkę i już biegiem do ostatniego 14PK (23') no to mówię Pawłowi żeby cisnął i dogonił zawodnika który minął nas gdy pomyliłem skale, no to Paweł ciśnie a ja ile mogę za nim a na ostatniej prostej mijamy chyba 4 piechurów którzy spacerkiem szli chyba całe zawody bo ze trzy razy z niektórymi na trasie się mijaliśmy wcześniej, dobiegam do głównej drogi, samochodów zero aż tu nagle kątem oka po prawej ktoś rusza z chodnika, mówię sobie nie odpuszczę i nie dam się wyprzedzić ale patrze przed siebie i nie ma Pawła, odwracam się a to właśnie Paweł stał na przejściu dla pieszych i czekał na zielone :) ale szybko się zniechęcił i tak razem dobiegamy do METY (9') w czasie 4:59:51 i przebiegniętymi 32,4km.


 




Podsumowując "Nocnego Marka" to spełnił moje oczekiwania i jako impreza podobał mi się bardzo, wiem teraz że słowa uznania dla całego Teamu "Rajdu Konwalii" po wcześniejszych ich rajdach nie były przesadzone, na pewno za rok znów w nim wystartuje jednak już na początku wiedziony zdobytym doświadczeniem wybiorę początkowy wariant dojazdu pociągiem na miejsce rajdu by na starcie nie być na straconej pozycji :)


Czas: czas pokonania trasy 4:59:51

Miejsce: 16/69

Numer:


Mapa biegu: 






* - fotografie zaczerpnięte z galerii zrobionej przez Robert Waś oraz ze strony Nocnego Marka