niedziela, 22 września 2013

"Biatlon Letni GKB" - Zdrój (Biatlon - 8km)

Na ostatniej imprezie w Puszczykowie poznałem Michała który zaprosił mnie na "V Otwarte Mistrzostwa GKB w Biatlonie Letnim" które po raz pierwszy zostały otwarte dla ludzi spoza "Grodziskiego Klubu Biegacza", chętnie przyjąłem zaproszenie gdyż nigdy w takiej imprezie nie brałem udziału.



I tak w sobotę rano wyruszyłem do miejscowości Zdrój niedaleko Grodziska Wielkopolskiego, gdzie nie znalezienie miejsca startu graniczyłoby z wielką ślepotą, piękny wigwam zbudowany przy strzelnicy widać było z daleka. Na miejscu spotkałem znajomego Bartka poznanego kiedyś w Koszalinie, w dodatku cała otoczka imprezy i wszyscy ludzie tam zgromadzeni tworzyli aurę spotkania rodzinnego gdzie każdy znał się na wzajem co dodawało każdemu sporo uśmiechu na twarzy.

Start odbywał się w dwóch turach, ja startowałem w tej drugiej grupie więc mogłem się poprzyglądać zmaganiom innych zanim sam wyruszyłem na trasę. Jeszcze przed startem można było wykonać strzały próbne do tarcz i gdy tak patrzyłem z boku jak inni nie trafiają a sam trafiłem 3/5 strzałów próbnych to byłem zdziwiony, jednak znaleźli się później i tacy którzy trafiali 5/5, ale dopiero strzelanie podczas zawodów w stresie miało wyglądać inaczej :)




Startowałem w silnej trójce ale moim zdaniem popełniliśmy wszyscy ten sam błąd na strzelnicy - gdzie trafiłem 1/5 - zwyczajnie zamiast przymierzyć porządnie, to starałem się jak najszybciej wystrzelać wszystkie pięć strzałów i dlatego tak kiepsko, za cztery pudła trzeba było zrobić cztery pętle około 100 metrowe a potem wybieg na trasę leśną 4 km, gdzie piasek był prawie jak na plaży i uciekał spod nóg ale co zrobić :). Koledzy startujący ze mną nadali ładne tempo i przy moim 4:40 trochę mnie odstawili. Koniec pierwszej pętli i znów strzelanie, wbiegam na strzelnice i wiem że nie mogę powtórzyć błędu z pierwszego strzelania, tak więc przymierzam, muszka chodzi góra-dół-góra-dół-pach i jest trafiony, straciłem może z 2-3 sekundy więcej niż przy wcześniejszym mierzeniu a to na pewno lepiej niż biec kółko 100 metrowe, następne mierzenie znów góra-dół-góra-dół i pach trafiony i tak 4 razy aż za piątym skróciłem mierzenie i pudło - "fuck" - wcisnęło mi się na usta ale cóż nie jest źle, wstaje, karne kółko i znów 4 kaemy przez las, tym razem biegło się lepiej, nawrotka i coraz szybciej do mety gdzie kończę z wynikiem 40:25, za to z nauką na przyszłość w biatlonie :).






Podsumowując całe zawody były super zabawą i nawet ostatnie miejsce w nich nie byłoby w stanie zepsuć zadowolenia z walki z innymi zawodnikami, było dużo śmiechu, zabawy a przede wiele uśmiechu od wszystkich ludzi tam zgromadzonych co pozostawiam same dobre wspomnienia i nieobecność na kolejnym biatlonowym wydarzeniu w Zdroju byłaby nie na miejscu :)

 




Czas: czas pokonania trasy 40:25

Miejsce: 25/41


* - fotografie zapożyczony od przyjaciół GKB

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz