Weekend przyniósł dwa ważne biegi uliczne, pierwszy to trzecia edycja "Run of Spirit" nad poznańską Maltą którego nie moglem odpuścić, wybraliśmy się na niego całą ekipą "Ławeczki".
Start był w miarę spokojny choć pierwsze cztery kilometry przyszły w 4:55 i poczułem się dobrze więc dwa kolejne przyspieszałem od 4:45 przez kolejne dwa w 4:40 i do końcowych trzech w 4:30 aż do mety gdy poczułem że mogę doścignąć Lenkę z Madzią które robiły tylko jedno kółko i o mały włos się udało a to byłoby fajne wbiec razem z nimi na metę, ale za rok trzeba będzie tak zrobić na pewno, na ostatnich kilometrach ścigałem się z pewnym Niemcem którego podpuszczałem by biegł szybciej i tak zrobił ale przed samą metą nie dałem mu szans :).
Muszę też pochwalić Lenkę która razem z Madzią przebiegła jedno kółko w koło Malty i dostała poza swoim małym medalem także ten prawdziwy z "Run of Spirit"
Czas: 53:34
Miejsce: 36/208
Dzień później wybrałem się na trzecią edycję "Biegu Szpota" w Swarzędzu, który zacząłem z samego końca jak już wszyscy wybiegli bym mógł spokojnie przeciskać się pomiędzy zawodnikami gdyż tłok był niesamowity, w pewnym sensie był to dobry ruch bo łatwiej było wyprzedzać wkurzonych zawodników do których i tak musiałem krzyczeć przepraszam by trochę się rozbiegli, z drugiej strony wynik netto nie dawał mi pewności otrzymania medalu w kolorze srebrnym dla zawodników z miejsc 200-700, tak więc choć mi się zbytnio nie chciało to miałem dodatkową mobilizację by zdążyć i tak się stało bo na metę wbiegłem na miejscu 634 choć ostatni odcinek po bieżni był masakrycznie nierówny i mało co ktoś tam sobie nóg nie połamał ale i tak to nie zepsuło całej otoczki biegu która jest całkiem niezła choć powoli nie będzie tam miejsca dzień po uruchomieniu zapisów.
Miejsce: 36/208
Dzień później wybrałem się na trzecią edycję "Biegu Szpota" w Swarzędzu, który zacząłem z samego końca jak już wszyscy wybiegli bym mógł spokojnie przeciskać się pomiędzy zawodnikami gdyż tłok był niesamowity, w pewnym sensie był to dobry ruch bo łatwiej było wyprzedzać wkurzonych zawodników do których i tak musiałem krzyczeć przepraszam by trochę się rozbiegli, z drugiej strony wynik netto nie dawał mi pewności otrzymania medalu w kolorze srebrnym dla zawodników z miejsc 200-700, tak więc choć mi się zbytnio nie chciało to miałem dodatkową mobilizację by zdążyć i tak się stało bo na metę wbiegłem na miejscu 634 choć ostatni odcinek po bieżni był masakrycznie nierówny i mało co ktoś tam sobie nóg nie połamał ale i tak to nie zepsuło całej otoczki biegu która jest całkiem niezła choć powoli nie będzie tam miejsca dzień po uruchomieniu zapisów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz